(pamiętnik)

20:32 2009-10-17 sobota

Kalindi moja była żona, a teraz żona mojego fumfla jaki zabrał mnie do angli, zaprosiła mnie na spotkanie ze znajomymi. Kilka lat się nie kontaktowaliśmy aż tu raptem zadzwoniła. Dziwne. Wien na pewno, że ona nie chce mieć ze mną związku ani ja jakoś bym nie potrafił wrócić. Nie opowiadałem nic o swoich problemach, jest wrażliwa, nie chcę jej martwić sobą. To by ją nawet zirytowało, że jestem taki frajer. Podobnie jak mojej córki. Dziwne one są jakoś podobne, takie aniołki. Sam zawaliłem sam się musze pozbierać.

Wygłupiłem się bo nie potrzebnie wysłałem jej jak to zwykle ja szczere maile opisujące moj pogląd i stan umysłu tak z grubsza i zaraz prosiłem by usunęła nie czytając. Nic takiego ale widać było w niej zakłopotanie. Nie składałem jej przeciez jakichś propozycji. Napisałem tylko jak było i jest. Kobiety chyba zawsze inaczej rozumieją wszystko co się do nich mówi. I potem "obracają kota ogonem". Kalindi jest fajna, miła, wykształcona, inteligentna, uduchowiona... Dziwne, że mnie pociągają bardziej jako partnerki demoniczne wiedźmy. I przyciągałem takie, potem cierpiąc.

Więc dziś przyjechali znajomi z wroca i on jej mąż, choć nie są razem. Wspominał mi kiedyś Robert - czy nie czuję się odpowiedzialny za nią bo ona już z ansu nie jest. Odparłem wtedy, ze dlaczego mam się czuć odpowiedzialny skorośmy się rozwiedli polubownie i ona wybrała anshu potem. Po przyjacielsku się rozstaliśmy, jak ludzie. Mailowaliśmy nawet potem ale odpisała mi kiedyś, że ansu robi o to problemy, że ze swoim byłym, czyli mną koresponduje, więc zaprzestałem. Na dobrą sprawę małrzeństwem nigdy nie byliśmy, coś w rodzaju raczej brat-siostra, przyjaciele, wspólnicy. Myślałem więc, że nic złego w kontynuowaniu przyjaźni jak kiedyś, ale uznałem, że lepiej trzymać większy dystans i się zanadto nie spoufalać.

Może miałem jakies nadzieje teraz? Bo w sumie zostałem sam. Iwona jak to potwór nie kobieta jak już nie pozwoliłem z siebie ssać nie chce mnie znać. Doprowadziła mnie do dna i na dnie zostawiła z bolesnymi konsekwencjami. Sam jestem winien bo się na zbyt wiele godziłem.

Poczułem się jak wracałem z tego spotkania bardzo smutno. Jakbym był baba zapłakał bym, bo normalnie mi się kciało zawyć. Bardziej z tego, że oni w gronie wszyscy radośni. Niby ze mną nawiązywali rozmowy ale jakoś tak się czuję wyalienowany. Bardziej na własne życzenie. Głupio mi jakoś, że tak upadłem. Taką mam też dziwną naturę, nie lubię sie nigdzie wpraszać, być pasożytem, biorcą i nie mieć co dawać. Co miałem czekać aż mnie zaproszą? I oczym gadać? czym się pochwalić? że znowu przez moją głupotę, naiwność straciłem wszystko? Nie mam niczego czym się ludzie satysfakcjonują, ani radia, ani telewizora, jedynie laptop. Na neta nie chce mi się wędrować i mnie net już nudzi. Czym zabić pustkę? samotność? Momentami z iwoną było fajnie.

Wróciłem do auta. Na szczęście przywiozłem butlę z gazem i już mam trochę ciepła. Wodę przygrzałem bo od picia zimnej kaszlę i kaszlę. Mogłem pojechać do domu, ale jakoś źle się tam czuję. To już nie moje miejsce ale mieszkanie córki i jej partnera. Dałem je im bo córcia kciała dzidzia. Zięć na matkę krzyczy. Niby ma swoje racje ale...Ludzie nie mają wdzięczności. Egoizm zniekształca miłość. Miłość warunkowa. Ja tez zachowań matki nie znoszę czasem, ale ja i ona to inna relacja.

Muszę jak kiedyś nauczyć się być szczęśliwym sam ze sobą. Fajnie bywało z tą wariatką iwoną chociaż rzadko, bo najczęściej agresja i awantury o nic. O jej chore urojenia, wymysły. Ciągłe osaczenie, niewola i wykorzystywanie. Straciłem dla niej wszystko więc po co mi ona i po co ja jej. Nie chciała mnie naprawdę, ale tego co moge jej zapewniać, zawsze to czułem. Ale miałem nadzieję. Porzuciła jak wyrzętą ścierkę i zdeptała.

Szedłem taki przygnębiony i jakby bozia moja do mnie mówiła. Przeciez chciałem być w takiej sytuacji aby tylko Bóg mi został. Zanim spotkałem iwonę tak miewałem. Prowadziłem dialogi z Bogiem.

Szedłem i omal nie rozbeczałem się ale powiedziałem bozi, że nie będę beczał, nie będę się smucił. Zapytał czy będe to dusił. A właśnie, ze nie. Poczekam co dzień przyniesie, rozejrzę się, przeciez mam co robić. Dotąd nie mogłem ruszyć z tym wszystkim co za sprawą iwony się zawaliło. Miałem umysł sparaliżowany jakąś niemocą. Zniszyła mi golfa i nawet nie pomyślała by coś naprawić. Wybiła szybę, by pijana się tam włamać zaszczać, zasmrodzić. Na koniec zniszczyła stacyjkę i ani nie śmiała się przejąć. W transporterze zaszczała zasrała fotele, podłogę, że żadne szorowania moje nie dały zadawalającego rezultatu. Nawet nie pomyślała, żeby choć pomóc mi wyczyścić to. Przeprosić choćby. Jakby nawet zadowolona, że tak mi pogmatwała. Dziwne.

Zawiozłem ją na odwyk za ostatnie grosze i mieszkałem w śmierdzącym aucie głodując. Koszmarem był ten czas kiedy miała ostatni ciag. Chyba bardziej cierpiałem jak ona kiedy się tak zachlewała nieswiadoma. I jeszcze jej potworne żądania i pretensje by jej tam żarcie i tytoń przywozić do Branic. Dla mnie to wtedy był koszmar. Całe życie przewróciła mi do góry nogami. Chodziłem na kamionkę prać i się kąpać, nie miałem co jeść. Zostałem sam, ona w Branicach miała towarzycho. To już coś jak się ma z kim pogadać.

Zanim ją znalazłem pijaną po 2 tyg ciągu wydzwaniała maltretując mnie, że z kimś tam jest, że mnie zdradzi. Tylko z facetami chlała. Nie wierzę by ktoś jej nie przeleciał, jak mi potem wciskała kit, że mnie nie zdradziła. Albo kłamie albo nie chce pamiętać. Niemożliwe, by żaden samiec nie skorzystał bo początkowo zdrowo wyglądała. I znam jej tendencje, potrzeby. I bezpośredniość, bezpruderyjność.

Na pewien czas jak ją zawiozłem miałem jej totalnie dosyć. Ale nie potrafiłem patrzeć jak się zabija, i siedzi z żulami osrana tam przed dworcem. Musiałem ją zabrać. W końcu się zgodziła miała widać dość. Żałuję, że przy pierwszej okazji jej nie wyrzuciłem jeszcze w O... jak dałem jej taki komfort. Mogłem wyrzucić kiedy po raz pierwszy przesadziła w mieszkaniu mojej matki. Ale sumienie mi nie pozwalalo, bo co ona by wtedy zrobiła? Gdzie by poszła? Gdzie by się podziała? I teraz mam za tę litość, użalanie się nad demonem i głupie nadzieje, że ona się zmieni. Kłamała i kłamać będzie. Nawet jak mi nie tak dawno opowiedzieli o tym we wrocu jej byli pomagierzy nie chciałem jeszcze wierzyć. Teraz przekonałem się na amen.

*****

Wróciłem z zakupów w tesko. Przedtem zaszedłem szukać miejsca na wraki aut i przyczepę. Gdyby nie zaborczość iwony teraz byłaby to jak planowałem wtedy przyczepa kempingowa. Ale na początku i przez długi czas, ona nie pozwalała mi nawet wyjść samemu do sklepu. Wszystkie moje sprawy, potrzeby odsuwałem, tylko co ona chciała się liczyło. Nawet muzyki swojej słuchac nie mogłem bo się złościła. Nic nie mogłem nawet przy aucie zrobić, a jak ją zabrałem to jak małe dziecko ciągle marudziła bym już kończył bo ona chce do domu.

Wreszcie zaczynam się odżywiać jakoś. Od wczoraj jadłem chleb z serkiem topionym. Jak tylko ją poznałem zacząłem bardzo skromnie jadać. Postarzałem się jakoś szybciej. Ona była najwazniejsza a jadła za pięciu. Co godzinę musiała jeść. Więc ja musiałem sobie odejmować z ust bo na jedzenie za dużo kasy szło. I nawet nie myślałem o sobie. Cieszyło mnie, że mam dla kogo żyć w nadziei, że...sam już nie wiem. Moje potrzeby, nawet zainteresowania poszły na bok. Nie pojmuję jak może tak podle teraz kłamać wmawiając innym, że ona zarabiała i żywiła mnie i matkę. Kilkanaście tys zł oszczędności, 2tys funtów poszły, matki emerytury. Upiera się, że ona przeciez w poznaniu w ikei pracowała i potem handlowała. Tak na minus, ja placiłem koszty. Popracowała miesiąc w ikei. Jak przyjechałem zaczęła się tam arogancko zachowywać, bo poczuła się bezpiecznie i ją wyrzucili. 350 z tysiąca dała za pokój a resztę w parę dni jej poszło na pierdoły. Więc jeszcze w poznaniu jedzenie, papierosy i wszystko ja kupowałem. Szło nam ponad 2 tys miesięcznie. Czynsz raz załpałciła jak już zaczęła solidnie zarabiać kiedy przekonałem ją do handlu moim towarem. I żadnego zysku nie chciałem wszystko było dla niej. Jeszcze za moje paliwo dowoziłem i traciłem czas, chciałem by nie była jak pasożyt, huba ale samodzielnie zarabiała.Nauczyłem ją niezależności niewiedząc, że niewdzieczną jest. Nie pozwalała mnie jeździć zarobić do wrocka podle oskarżając, że chcę do marzeny. Musiałem siedziec przy niej, donosić jej jedzenie i kawę za kawą oczywiście za moje, nigdy nie kwapiła się odwdzięczyć, oddać.

Chcąc ją wreszcie zainteresować pracą wcześniej w O.. zgodziłem się zakupić dla niej bluzki na handel. Wiedziałem, że to nie pójdzie ale zaryzykowałem i potraktowałem to jako szkołę dla niej. Do dziś leżą. Ale chciałem by wreszcie połkneła bakcyla i ruszyła dupę, bo jak ją przywiozłem do O... to nic nie chciała robić. Zawsze ściemniała, że ona zawsze handlowała ciuchami i nic innego nie chciała robić. W końcu dałem jej mój towar i pokazałem jak się to sprzedaje. Bynajmniej już byłem odciążony w wydatkach na nią bo miała swoją kasę. I to sporo kasy jaka znikała i jej i mnie. Potem bezczelnie mnie oskarżała, że ją okradłem. Bolało. A i tak wymuszała by jej choćby papierosy i inne pierdoły kupować. Kiedy ja chciałem by mi odkupiła okazywała zdumiewający egoizm zapominając, ze to zawsze ja jej kupowałem. Egoizm i podłość, z agresją jakbym nie wiem czego oczekiwał. Tak bardzo chciałem w niej to zmienić. Nie udało mi się.

01:33 2009-10-17

Wreszcie skończyło się definitywnie z syloe. Pojechałem rano do jej hotelu w jakim znowu się zmieniła nie do poznania. Miałem nadzieję w jej łózku znaleźć tego kogoś z kim jak myślałem się zaprzyjaźniła i dlatego taka podła znowu dla mnie się zrobiła. Zabrałem swoje rzeczy i moje telefony jakie używała. Była bardzo arogancka, bardzo wrogo nastawiona.

Wróciłem do domu do jakiego w lutym 2008 r ją przywiozłem. Narobiła tu tyle siary, że już nie chciałem aby mieszkała tutaj. Zabrałem ją do angli by sobie zarobiła we wrześniu 2008 r. Wróciliśmy w listopadzie. Tak bezczelnie zachowywała się w tej angli, że uznałem, że już z nią nie chcę mieszkać. Po powrocie pomogłem jej znaleźć stancję w opolu. Ja obstawałem, ze nie chcę z nią, ma mieszkac sama. Uparła się i wymusiła bym z nią mieszkał. Przypierwszej awanturze jednak wyniosłem się. Nie trwało długo jak zapiła. Też miała swoje jazdy, nie chciała się do mnie odzywać flirtując z jakimiś ściamniakiami w necie. Głupi byłem, ze się wtedy nie przemogłem i nie dałem z nią definitywnie spokoju. Trwało to do świąt. Na święta pojechałem do wrocka na handelek. Nagle zadzwoniła, że mam do niej przyjechac ona na na święta chce do mamy. Spałem wtedy w zimie w aucie, ją to nie obchodziło. Mogłem wynając hotel czy cokolwiek ale cały czas czekałem na nią. Pojechaliśmy. tam u mamy zachowywała się podle, nikczemnie. Nie wytrzymałem jej zachowań i traktowania mnie, poszedłem spać do samochodu. Pech ciał, że nie odpalił, bo odjechałbym. Jednak jakimś cudem na drugi dzień odpalił i pojechałem do wrocka. Ona od mamy przyjechała do wrocka na drugi dzień i pojechaliśmy do hotelu. Zresztą opisałem to w książce. Zasrała zażygała cały hotel. Po drodze do opola wybiła mi szybę w aucie.

Sam nie mogę się nadziwić dlaczego tyle się jej trzymałem skoro zawsze czyniła mi szkodę, stratę i cierpienie. I była potwornie zaborcza. Nie mogłem przyjeżdżać do domu, dzwonić do córki z nikim się kontaktować. Chciała bym cały skupiał się na niej. Może więc skoro teraz zobaczyła, że jaj już nie będę na niej cały się skupiał znalazła innego frajera. Zobaczyła, że już ze mnie nic nie wyssie. Tyle jej pomagałem, służyłem i w zamian szczyt podłości. Tego nie mogę pojąć i to boli. Ale cóż muszę przez to przebrnąc. W końcu od początku taka była i moją głupotą było, ze byłem tak naiwny wierząc, że ją zmienię. Pamiętam kiedy przyjechałem pierwszy czy drugi raz do niej do poznania jak debil marzłem na dworze czekając na nią, bo niby włascicielka pokoju jaki wynajmowała nie pozwalała by tam gościła kogoś. Od razu jak ja spotkałem zaczęłem tracić. Przyniosła w kubku kawę. Ja delikantnie sprzeciwiłem sie jakimś jej zachowaniom wówczas i rozbiła ten dl aniej cenny kubek o chodnik. Mnie obwiniając, że co ja z nią robię. Długo tolerowałem te jej manipulacje złościami. Mówiąc sobie, że jak ktoś tyle co ona przeżył ma prawo do takich niekontrolowanych zachowań. Ale jakiś czas temu pokazałem jej, ze juz nie może mną manipulować, więc chyba dlatego zaczęła unikać mnie.

Uzależniła mnie od siebie, zadziwiające, że pozwoliłem na to ufając, wierząc, ze będziemy razem i będziemy robić jakiś postęp. I teraz od nowa muszę "wyremontować" moją świadomość, umysł. Narobiła w moim życiu świadomości niezłego spustoszenia. Wiem, że niedługo mi zajmie i wrócę, w końcu mam środki i metody. Pierwsze i najważniejsze to unikać teraz z nią wszelkiego kontaktu nawet gdyby jak to bywało nagle się jej odmieniło.

Chciałem być sługą Boga. Wierzyłem, że pomagam jej zbliżyć się do Boga. Pewnie popełniłem wiele błędów. Ale mam szansę służyć naprawdę. Cięzko umysł tak nagle przestawić, jednak ja dam radę. Niebo i aniołki na ziemi mi pomagają.

10:38 2009-10-18

Pospałem. Obudziłem się o 10.30. Samochód cały zaparowany. Zaponiałem, ze o tej porze tak własnie jest w aucie. Dobrze, że mam czym zagrzać. Gorącej wody z sokiem się napiłem. Dziwnym cudem poszło mi tak wiele kasy, nie będe miał na wynajem. Ale musiałem oddać część jaką jeszcze zapożyczałem by iwonie na odwyk coś przywieźć, zakupy jej zrobić. Muszę przetrwać do wypłaty. Iwona ma jednak więcej determinacji i tzw, zdrowego egoizmu, jak ją kasia wyjebała, była gotowa zapłacić za stancję każdą sumę. I dziwne, że ja nie myślałem wtedy o sobie. Naiwnie wierzyłem, że Iwona zostanie ze mną jak mówiła i razem coś.Jak mogłem nie wiedzieć, że ona może tak zrobić jak zrobiła i mnie totalnie olać? Mniemałem, że jak mówiła będę mógł do niej po pracy chodzić odsypiać. Przeliczyłem się. Zapewniała jak ją kasia wywaliła i do mnie jakby nigdy nic do auta przyszła, że wynajmiemy coś razem. Nagle jej się odmieniło jak zwykle. Ale spodziewałem się, że jak zamieszkała w hotelu pełnym facetów to po co ja jej? O to tez się poróżniliśmy. Wiadomo, jak mogła by flirtować przy mnie? A ona lubi oczarowywać menów, nawet jak taka brzydka to nieżle ściemnia. Liczy na to, że zahaczy tam lepszego frajera. Pewnie tak, frajerów nie brakuje. Jakoś jednak nie wierzę by na długo. Kto z nią długo wytrzyma? Taki jak ja nie wierzę aby się powtórzył by tak długo z takim poświęceniem jak do własnego dziecka ostatnie żyły wyprówał, poświęcełem się do ostatka. I zawsze zapłatą była podłość i nikczemność z jej strony i parszywy egoizm. Tylko spodziewać się jak zapije i zadzwoni. Co wtedy powiem? Jak jej odpowiem? Na pewno już nie mogę z nią być. Za wiele razy i za bardzo mnie krzywdziła.Żal mi jej, takim postępowaniem daleko nie zajedzie. Nie wierzę by osoba jaka tak traktuje ludzi, wyciągniętą dłoń, nie doświadczyła kiedyś konsekwencji. Powoli dam radę, jakoś się poukładam. Grunt to nie myśleć źle. Złe myślenie mnie do tej sytuacji doprowadziło.

14:08 2009-10-18

Byłem zobaczyć na giełdzie, sam nie wiem po co. Czułem się początkowo tak hamsko. Taka tęsknota, samotność. Wspomnienia. Bywało fajnie z tą wariatką iwoną. Na tej giełdzie tez bywaliśmy razem. Spotkałem handlarza jekiemu sprzedałem peugoeta jakim wróciliśmy z iwoną z anglii. Jakoś go zawsze omijałem myśląc, że może niezadowolony, ale myliłem się. Spotkałem tez handlarza z jakim zwykle gdzies tam się widywaliśmy. Przywitał mnie, zapytał o coś. Ludzie mnie szanują, to cieszy.

Doszedłem do golfa i zajrzałem do przyczepy. Spotkałem sebastiana. To taki świrek bezdomny ale czysty, w miarę. Matka zginęła w wypadku kiedy był niepełnoletni i tak się buja. Zawsze uśmiechnięty to w nim cenię. Poznałem go kiedy pojechaliśmy po raz pierwszy chyba do kościoła iwony. Stał z jankiem, młodzianem z jakim iwona bujała się na wagonach we wrocu. Od tamtego czasu popiepszyło jej się po raz któryś i on stał się wazniejszy jak ja. Przenocowałem go w golfie wtedy a my spaliśmy w transoporterze. Potem iwona uczyła go handlować i załatwiła mu pracę i pokój u tej czarownicy kaski. Jeszcze wtedy wielkiej jej kumpeli. Ciekawe, że Iwona nie ma nigdzie przyjaciół, wszędzie pali mosty jak powiedział ten zielonoświątkowiec z wrocka, ale jednak szybko zjednuje sobie ludzi na chwilę. Ja zaś odwrotnie. Jesteśmy swoimi totalnymi odwrotnościami. Ja mam przyjaciół, ale jak kalindi zauwazyła nie umiem prosić. Wstyd było by mi przyznać, że czegoś potrzebuję. Źle się czuję jak mi ktoś pomaga.

Iwona nie mogła tam mieszkać przez jakiś czas bo właściciel psiarni się nie zgadzał po jej excesach. Jednak jakoś iwona wróciła tam ukradkiem, mnie znowu zostawiając. Januszek uciekł jednak szybko zpsiarni. Nie wytrzymał z czarownicą. Ze smutkiem odparł, że ona nienawidzi Boga. Wielka “przyjaciółka”iwony. Oj gdyby wtedy wiedziała jak iwona na niej”psy wieszała”. Zresztą jak na wszystkich jacy jej jakkolwiek pomagali. Dziś jak wchodziłem na giełdę spotkałem nieszczęsne ślepka jej sługusa damiana. Biedny chłopak. Dopiero potem ją, udała, że mnie nie widzi. Narobiła mi swego czasu problemów i kosztów, niech jej ziemia lekką będzie ;). Ale w sumie to nie jej wina. Iwona grała i manipulowała na jej emocjach. Iwona jest potega w wymiarze emocji. Jak to możliwe, że tak perfekcyjnie posługuje się emocjami i gra na emocjach i uczuciach innych? Wydaje się głupia baba ale...widziałem, że potrafi czynić cuda. Szkoda, że złą mocą.

Ale... co tam historia. Więc sebek pyta, czy iwony szukam. Pomógł mi przepchać golfa do muru bo jakiś ziomek już mi atrapę chłodnicy ukradł więc pod ścianą może nie odkręci reflektorów czy jeszcze czegoś.

Sebek wracał z parą żuli z kościoła. Byli po żarcie. Oznajmił mi, że iwona jest do 18 w kościele, będą śpiewać. Poprawił mi nastrój. Ucieszyło mnie, że jednak moje wysiłki nie na darmo. W końcu to jest super, że oni pieśniami wielbią Jezusa. Sądziłem, że ona w tym hotelu bara bara z tymi psami jacy tam mieszkają. Budowlańcy - prymitywna świadomość. Kiedy tam byłem nie mogłem znieść głośnych wrzasków i śpiewów pijanych gości, ale iwonie to pasi. A ona dobrze czuje się tam gdzie ciemniej. Fajnie jednak, że trzyma się jakoś tych ludzi z kościoła, asocjacja ważna rzecz. Może w końcu ktos na nią wpłynie i przestanie wykorzystywać dobro i miłość, ale wybierze ją dawać. A nie tylko manifestować słowami.

Na dworzec poszedłem potem po kawę. By się rozgrzać. Zadzwoniłem do marcina, potem do kalindi. Zaprosiła mnie na jutro by wielbić Boga. I już byłem hepyy. Uświadomiłem sobie po raz nie wiem który, że wszystko jest duchem. I Bóg tak działa. Nauczyłem się zawierzać umysłowi, i opiniowanie tyle robi mi bólów. Po prostu zawierzając jakiejś iluzii, opini o czymś umysłowi cierpię niepotrzebnie. Tak jak tę samotność kiedy wracałem z giełdy. A sam nieraz powtarzałem innym, że jak źle myśleć to lepiej wcale. Hipokryta jestem ;).

Zjadłem mój obiadek teraz, szkoda było mi na knyszę na dworcu. Kanapki z kapustą kiszoną i keczaupem. Podziębiony jestem więc witamina C z kapuchy dobrze mi zrobi a i smaczne to. I tanie. Posypałem jeszcze pieprzem niech mi zarazki popali :). Popsiątam w autku teraz chyba, już mi się ciepełko zrobiło, nagrzałem. I właśnie dziwne. Jak szedłem z giełdy strasznie mi zimno było. A potem jak już byłem heppy, gorąco. Wziołem jednak syropek z apteki i też miłe zaskoczenie bo o połowę taniej jak brałem wcześniej.

Tak naprawdę niewiele do życia trzeba. Przyczyną wszelkich problemów jest ten cholerny umysł. Muszę tego psa ciągnącego mój zaprzęg życia w końcu wytresować.

04:28 2009-10-22

Kucze nie mam czasu ani potrzeby pisac jak zaczynam umysł angażowac w działanie. Chciało by się szybko poklecić co spiepszone a tu nie wiadomo jak. Najważniejsze wydaje się pomieszczenie gdzie mógłbym zwieźć wszystkie graty i auta i na spoko to wszystko porządkowac. Jak na złość nie mogę znaleźć, wszystko za drogo, albo za daleko. Zmienię chyba pracę. Lepiej płatną i w jakiej będę robił nic. Po prostu siedział. Dobre jest to, że znajde czas na czytanie pisanie, spanie w pracy. Jednak ograniczy mnie to czasowo. Od 18tej do 8 rano dzień w dzień nawet w weckendy. Ale może mi tego trzeba teraz? Po prostu wytchne przez zimę, przezimuję. I zarobię, nawet nie będzi ekiedy wydawać. Chociaż niebardzo, bo mogę zainwestować w samochody i na wiosnę wielkie wejście smoczka waldusia :). Odbuduję się jak nigdy. Pal licho piepszoną czarownicę iwonę. Od samego początku sukcesywnie mnie niszczyła. Mniemałem, że to jakiś demon jakim jest opętana posługuje się nią bo wiele takich było symptomów i sama nieraz dziwne rzeczy wygadywała, potwierdzające to. Prosiła Benka z kościoła we wrocku o egzorcyzmy uwolnienie od demonów. Ale widać dobrze jej z demonami. Z resztą Benek już nie chce jej pomagać, nic nie chce miec z nią wspólnego, bo byłem prosiłem, pytałem.

13:30 2009-10-22

Przyjechałem do domu. Gdyby iwona miała rozum do dziś byśmy tu byli. Teraz nadmuchałem sobie materac bo zięciu wyrzucił wszelkie omeblowanie na jakim gościć można by kogoś. Może miał dosyć waletowania dawida. Sam im dortadzałem, ze mają go pogonić. Wszelkie mowy były bezskuteczne. Chłop 22 lata, ja od 18 normalnie pracowałem. On sęp, po rodzinie byłej się podał chyba. Tam rodzinne zawsze było pasożytowanie. Ale sukcesem jest, że własnie ta moja była pierwsza żona pracuje już tyle czasu i żyje. I wzięła właśnie dawida i dawid pracuje. Czyli moje wysiłki, intencje nie były bezowocne. Wiem, że nie moja to zasługa, pomagaja zawsze anioły. Inaczej mówiąc, przypadki okoliczności itd.

Mieć intencje nie oczekiwać.

Z oczekiwania czasem przychodzi rozczarowanie, z rozczarowania złość, gorycz, pretensja.

Przyjechałem by zabrać stacyjkę i przełącznik do golfa. Przypomniało mi się, że chyba mam w piwnicy. A tu klucz zniknął. Miałbym auto czynne o wiele było by prostsze przemieszczanie się.

Ile ta iwona mi nap[suła? Jak to mozliwe? Nie wierzyłem jak mi opowiadał gościu o niejakim janku jakiego ona też zniszczyła. Dziwna bestia. Dlatego tak jej się bałem kiedy miałem jechać do niej. I nie rozumiem co to była za energia jaka "rozmawiała ze mną mentalnie wówczas", przekonując mnie abym się nie obawiał. Czy to naprawdę mógł być Bóg? za jakiego sie podawał? W pewnym momencie jak mi na początku iwona dopiekła uznałem niemal odkryłem, że to może być jakiś mistyk posługujący sie myslami. Takie kurwy ponoć istnieją. Wbija ci się w emocje i myśli i manipuluje. Już nawet wojsko posługuje się technikami mentalnymi. To nic nowego.

czas oczyścić umysł od iwony i wszystkich tych strat. Trudno. Na wojnie ludzie starcili więcej. Odbuduję.

Muszę szerzej myśleć. Zawęziły mi się jakoś perspektywy. Mam nadzieję, że już nigdy nie zrobię takiego błędu, że na życzenie baby czy kogokolwiek będę się ograniczał. Iwona od początku była moim wrogiem. Od początku mnie niszczyła a ja głupi wybierałem być Jezusem. Kiedyś pijana jakby coś przez nią przemawiało, oznajmiła mi, że jeszcze wiele przez nią wycierpię. Wtedy nie chciałem wierzyć a potem się przekonałem. Niedługo potem w ciągu zażądała wręcz, że ja mam być jak Jezus i cierpieć. Czemu ona pragnie moich cierpień? Ona jest jak czarna dziura w kosmosie. Dlaczego musiałem takie coś spotkać?

Dobrze, że zapomina umysl mechanizmy jej manipulacji, te wszystkie emocje, niby uczucia. Doskonale posługuje się wymiarem, energiami emocji. Był czas, że uwolniłem się od tego wymiaru i wtedy wiele zobaczyłem. Przestała mieć na mnie wpływ wówczas.

06:35 2009-10-24

Jest zajebiście, oderwałem uczucia i emocje od iwony. Pomogła mi medytacja. Tak jak kiedyś czuję się zajebi scie nieoraniczany, nie osaczany inną osobą, jej ciągłymi oczekiwaniami, żadaniami, chorymi emocjami. Bardzo chciałem szybko kogoś poznać, by wypełnić tę pustkę jaką mi umysł serwował. Ale ta pustka znikła. Teraz to chyba nie chcę żadnego towarzystwa. Przeciez to tylko zakłóca, dezorganizuje, ogranicza.

02:45 2009-10-26

Prawdopodobnie kolo iwony urwał mi klamki w golfie. Myślę, że jeden z nich bo zostawił mleko z kościoła gdzie te darmozjady po żarcie chodzą. Jest tak jak napisałem na mojej stronie – samo dożywianie jest błędem. Pogłębia jedynie ten problem. Jeśli to janek to zadziwia mnie to. Sebastian z jakim się trzymali powiedział mi, że janek jest na mnie wkurzony, bo go iwona wkurzyła. Co za schizole. W sobotę ten janek przechodził koło transportera, byłem w środku i obserwowałem. Zawrócił, podszedł, otwarłem. Skarżył mi się, że noga go boli, że na izbie był itd. Dałem mu żarcia cała reklamówkę. I w niedzielę widzę klamki w golfie urwane. Może przespać się chciał w nim jak kiedyś. Wstawiłem stacyjkę jaką iwona zepsuła, przełącznik i uruchomiłem golfika. Przestawiłem do światła. Ale i tak jeździć się boję bo za bardzo podpada bez osłony chłodnicy jaką mi ktoś zakosiła i bez tych klamek. Do tego szyba w dwóch częściach dorabiana, bo iwona rozbiła. Dziś iwona odebrała tel. Dziwnie łagodnie się odzywała, czyżby nie zdołała nikogo zwabić w tym hotelu? Dziwna wariatka co jakiś czas próbuje kogoś innego szukać i wtedy zachowuje się arogancko, po świńsku byle na maxa się skłócić i nie odzywać. I jak po ok miesiącu okazuje się, że nikt jej nie chce wraca do mnie łagodna i kochająca. W lutym już byłem pewien, że koniec definitywnie. Żałuję, że wtedy zmiękło moje serce. Wycięła taki nr. Zadzwoniła przy mnie do kumpla. Podejrzewałem, że z kimś kręci. Wyszedłem. Potem wchodzę, iwona w majtkach, flaszka na stole, gościa maca po udach, się przytula. Po kilku dniach miałem dziwny dialog na necie i wtedy zmiękłem. Bo co wybrała by miłość? Iwona zdychała. Mówiła, że błagała Boga by przysłał jej człowieka i ja się pojawiłem. Potem straciłem ostatnie funty na wożenie jej i żywność. Zażądała bym z nią zamieszkał na nowej stancji. To był mój bład. Bo odtąd zaczął sie totalny koszmar. Sciencie fiktion.

Jutro mam jechać po opla. Sam do końca nie wiem czy dobrze robię kupując go. Niby atrakcyjna cena ale po co mi tak duży samochód i koszty. Pożyczyłem 900zł od kalindi. Kalindi tez mnie zadziwia, nie wiadomo co tak naprawdę w niej siedzi. Na pewno jest przyjacielem i dobrze mi życzy. Jednak nie jest chętna do dialogu jakby niezsadowolona była, że nie jestem tak zaawansowany jak dawniej. Dla niej autorytetem byłem kiedy inni mnie widzieli zaawansowanego duchowo i zaangażowanego. O 17tej byłem u niej razem z marcinem maszą i mariuszem.

Rano jadę do jurka mechanika, muszę opróżnić auto, mam nadzieję, że klient przyjedzie. Wrak trzeba sprzedać.

20:56 2009-10-26

Dziwne ja się nawet dobrze czuję mieszkając w aucie. Gdyby jeszcze ono stało na jakiejś posesji, bez wścibskich ciekawsjich i mógłbym podłączyć prąd...

Byłem u iwony. Pod pretekstem podpisania umowy sprzedaży auta jakie kupiliśmy niby na spółkę. Chodiło mi by miała zniżkę w ubezpieczeniu kiedy zrobi prawko i wpisałem ją na umowie jako wspólnika. Traktowałem ją jak żonę. Była mi bardziej droga jak własne dzieci. Dlaczego?

Trochę mnie cieszy, że sobie jakoś radzi ale jednak nie zmienia w sobie za wiele. Powierzchownie jedynie. Nadal zero wrażliwości, uczciwości i pazerność. Zadziwia mnie jej postrzeganie rzeczy. I tak krańcowy egoizm. Zażądała bym zwrócił jej za amortyzatory jakie wymieniłem w aucie po zakupie. Auto kupiliśmy do wspólnego handlowania, użytkowania. Konieczna była wymiana jednego amortyzatora. Ustaliliśmy wtedy, że ponosimy koszty wspólnie. I tak zrobiłem bład bo za samo auto mogliśmy zapłacić razem, a ja zapłaciłem. Mechanik zadzwonił z sugestią, że wymienia się parami. Powiedziałem mu niech z nią ustala. Chciałem by tez poczuła się odpowiedzialna w podejmowaniu decyzji. On ją zbajerował i zgodziła się na cztery. I potem pretensje, że drogo nas to kosztowało. Za oleje, paliwo zawsze ja płaciłem wożąc ją najczęściej w jej celu, w jej potrzebach. Tego już nie widzi. No ale cóż, Jezus mówił jak ktoś prosi idź z nim mile idź dwie, jak chce szaty daj mu, jak wali w ryj nadstaw mu drugi policzek. Dziś iwona mówi mi, że nie podpisze mi umowy sprzedaży. Ja jej na to w takim razie zamiast zarobić 800zł zarobię góra 200 jak wywiozę na złom. Tyle dla ciebie straciłem stracę jeszcze i to.

Mam jej dać 250zł tak sobie zażyczyła, wtedy podpisze. Ją powinny zatrudnić te kanalie ze służb "specjalnych", jest specjalistką od wszelkich perfidii i potrafiła by chyba własne dzieci sprzedać. Kto wie czy tego nie zrobiła?

Uruchomiłem jej wreszcie laptopa, i nie chgciałem się wykłócać. Zadowolona. Może z czasem zauwazy, że zawsze mimo jej wrogości, podłości jestem jej przyjacielem.

Na odchodne jakby zmiękła bo mówi, pozycz mi 250zł. Odparłem, że nie mam bo sam muszę jeszcze spłacić długi. Niestety nie stać mnie już na ponoszenie konsekwencji jej bezmyślności i pazerności. Ja mieszkam w zimnym wilgotnym aucie ona sobie kupuje mebelki za 500zł i nawet nie pomyślała, by mnie zaprosić bym się ogrzał czy coś u niej. Przez tyle dni była agresja z jej strony, gniew, żłość, egoizm. Gdyby miała serce sama zaprosiła by mnie abym odespał w cieple u niej po nocce.

Cieszy jedynie to, że unika chyba destrukcji. Nie wiem na ile mówi prawdę. Oznajmiła mi, że do jej pokoju ma wstęp tylko jej koleżanka z jej kościoła. Ale przeciez ja tez miałem wstęp. Oznajmiła, że nie pali, a raptem zażądała papierosa. Jak takiej pomylonej istocie wierzyć? Jest jak niedobre niewdzięczne dziecko. Ale zachowałem się chyba właściwie. Na spoko jak po prostu kolega wpadłem i pomimo, że ona zachowała się nieuczciwie zrobiłem jej tego kompa. Jezus jest jej panem a jak zombi non stop programuje się telewizorem, zamiast swymi piesniami o Jezusie. No teraz to może spaliłem bo będzie grać w prymitywne gierki na kompie. Ale lepsze takie aktywności niżby miała z tymi żulami z sąsiednich pokojów chlać. Ma dziewczyna szczęście. Z Cz... gdzie właścicielka hotelu dala jej pokój jest podobno dziewczyna z jej kościoła. Ciekawe na ile to wzniosła istota ale ważne, że jest.

I tak się zastanawiałem idąc... jak nauczyć iwonę wrażliwości, empatii... czy ja swoimi poświęceniami jestem w stanie to uczynić? I czy ona kiedyś przestanie kłamać?

Największą dla mnie nagrodą było by gdybym przyczynił się do skruszenia jej serca. Może to nieadekwatne słowo. Chodzi mi o to by jej serce zmiękło. By poczuła, doświadczyła na tyle miłość aby nie potrzebować tak ograniczać się egoizmem, lękiem, złościami. Brakiem wrażliwości. To byłby sukces. Wiem już, że tyle miłości nie da jej żaden człowiek. Tylko Bóg to może. Jak sprawić aby otwarła się na Boga? Aby wybaczyła i otwarła sobie bramę miłosci?

Jak zniwelować egoizm? Ile miłości trzeba i poświęceń aby ludzie chcieli uwierzyć i wybrać miłość?

04:57 2009-10-29

Nie mogłem zasnąć po nocce. Podumałem co mógłbym zrobić i zaryzykowałem. Zabrałem rozrusznik, wsiadłem do auta i pojeździłem w nadziei, że ktoś mi naprawi. Na odludziu wreszcie uprzątnąłem nieco w aucie. Pełno szkła z szyby jaką iwona zbiła i szczyn. Byłem blsiko szrotu więc zajechałem. Miałem fuxa, znalazła się szyba i atrapa. Auto więc już wygląda normalnie. Gość żądał 5 dych za samą szybę a dostałem za te 5 dych atrapę i całe drzwi :))). Teraz jeszcze klameczki jakie mi żul poniszczył, bo otwieram przez bagażnik.

Pojechałem potem po tulejki do rozrusznika uznając, że chyba sam naprawię. Gość nie znalazł odpowiednich więc teraz chyba pojadę na zaodrze. Przy okazji odbiorę naładowany akumulator jaki zostawiłem u gości aod jakiego zamierzałem kupiuć opla. Uznałem, że to okazyjna cena ale jak się przyjrzałem to złom. Nie wiem czy łatwo było by mi go sprzedać potem a i tak nie mam gdzie i jak go podpicować do sprzedazy. Gdyby choć jeszcze OC i przegląd miał dłużej tpo może bym wzioł. W sumie dzionek udany. Wieczorem oddałem Kalindi kase jaką pożyczyłem na opla. Miła ta Kasia, zadzwoniła potem przepraszając nie wiem za co. Iwona tez jakoś się zmieniła, już nie ma w niej złości i gniewu nie wiadomo o co. Może nie jechać do niej? Niech sama zatęskni i sobie zażyczy? Dziwne, że ciągle mi na niej zależy. Tego nie pojmuję. Za tyle krzywd, powinienem ją nienawidzić. Acha.

Miałem dziwne doznanie dziś. Mianowicie Bóg mi oznajmił, że to żal oddziela mnie od miłości. I olśniło mnie. Faktycznie miałem ogromny żal do Iwony, ze tak mnie potraktowała, taka niewdzięczna. I żal, że tyle straciłem. I po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że nie tylko do Iwony. Oj trzeba będzie nad sobą popracować. Chyba za mało czytam.

08:33 2009-10-29

Można cierpieć a nie cierpieć. Cierpienie jest stanem umysłu. Można tkwić w luksusie i cierpieć. A ja siedzę w wilgotnym zimnym aucie i wybrałem nie cierpieć. Piździ trochę, ale jak przesadzi to piżdzenie to wymyślę inaczej coś. Ludzie mają gorzej. Wczoraj bezdomny usiadł na skrzyni na wprost mego bocznego okna. Nie wiedział, ż ego widzę. Skubał chleb. Potem widziałem biznesmana, znaczy był nim. Wyglądał jak bezdomny dziad. Szedł ze szpitala, poddał się. Zniszczył go żydowski czyli egooistyczny system. Ta religia nie przyjęła miłości Jezusa. Ciekawe ile im zostało. Inne systemy religijne każą skupiać się bardziej na cierpieniu jak na miłosci jaką Jezus głosił. Każda hegemonia drani pada. Każda kultura pada. Ma swój czas. Prawo natury. Niby tak dobrze się posługują i obeznani są w prawach a największego prawa - prawa Miłości nie zaakceptują.

Są ponoć specjalistami w posługiwaniu się prawem karmy, socjotechnika, itd. i co im z tego?

Zamierzam podjąc wysiłki zabijania egoizmu. Miłością. Zło dobrem zwycięzaj. Jezus tez nie walczył,. O śmieci materi niech walczą ograniczeni do wymiaru pożądania i egoizmu.

19:35 2009-10-29

Rano zasypiałem ale uznałemże czas szukać stancji. Przed wyjściem na oglądanie stancji zapukała w auto iwona. Chwilę gadaliśmy na przystanku. Zwiezrała się oczywiście kłamiąc jaka to ona była chora, zemdlała skierowanie do szpitala ma i chciała pieczywo chrupkie jakiego mam zapas. Przechlastała wypłatę i nie ma na chleb. Pogniewała się, że nie mogę jej pożyczyć 200zł. Mówię jej, że sam wczoraj się na 100 zapożyczyłem, ale co ją to obchodzi. Sam się dziwię, że pozwalam się tak traktować inny facet taką wiedźmę by dawno zatłukł. Tak powiedział kiedyś leszek na ligudy: - "jak ja bym miał taką babę to bym ją zatłukł".

Pożegnałem sie wskakując do autobusu. Nie jest możliwy z tak podłym zakłamańcem dialog.

Mieszkanko okazało się droższe i za małe. 16metrów na zadupiu. Bez mebli. Co ja bym tam robił? Jakieś takie smętne więc zrezygnowałem. Lepiej miałbym w o....

Wieczorem pojechałem do iwony. Całą torbę pieczywa herbatkę leczniczą i napój w proszku sojowy spakowałem. Na portierni w jej hotelu panie z jakąś dziwną antypatią, wręcz agresją, żłością oznajmiają mi, że mam zakaz wstępu. Co ta podła świnia na mnie im musiała naopowiadać, że tak się wręcz agresywnie zachowały? Jak uczłowieczyć iwonę i dlaczego ona zawsze stara się mnie przedstawiac w tak niekorzystnym świetle? Zdumiewające. W sumie ona ma szczęście, że nie jestem człekiem o umyśle standardowym. Bo przeciętny facet za takie numery to by ja zniszczył. Ale może kiedyś będę aniołem :).W dziecińswtwie nawet zaprojektowałem lotnię :). A w snach wfruwam, latam.

Domniemam, że jakiś gostek z jej licznego sąsiedztwa u niej przesiaduje więc jak mógłbym wejść? Tylko dlaczego ta larwa boi się do tego przyznać? Uczciwie by powiedziała: _"wiesz z nowym kolesiem kręcę bo nie spełniłes mych wybujałych oczekiwań czy mi się znudziło" i już. W sumie przyznała, że ze mną już się nudzi więc szuka nowych wrażeń. Przecież zanim “zrobiła się święta” sygnalizowała, że jej już nie zaspakajam i wyczułem, że posmakowała “większego” w Branicach. A nie ściemy, że ona podporządkowała się Bogu. Ona a Bóg. Zadziwia mnie hipokryzja tak religijnych obłąkańców. Serce z kamienia, żadnej empatii, wrażliwości ani sumienia.

Na chwilę ogarniała mnie złośc i gniew i doszedłem do wniosku, że demon jaki jest w iwonie własnie tego pragnął . Zawsze tak działał by wzbudzać we mnie zło. Złość, gniew itd. Więc zadzwoniłem do iwony i oznajmiłem jej, że moje drzwi dla niej i jej przyjaciela zawsze są otwarte. Nie odpłaciłem złem za złe choć niemal mnie już nosiło. W końcu jechałem z darami i nawet nie wpuściła i kawą nie poczęstowała. Jak pojąć tak nieludzkie zachowanie? Ale mniejsza z jej schizofrenią. Bo rzeczywiście jakby inna osoba. W niej jest kilka iwon, to jej nawet kiedyś Benek we wrocu powiedział. Teraz jej umysłem i świadomością posługuje się ta iwona jaka nie ma dostępu do tego co nas łączyło. Poczekamy zobaczymy.

Dzwoniłem do gościówy z ogłoszenia. Wydaje się spoko. Może po pierwszym znajdę to co potrzebuję. Urządzę się, przywioze laptopa drugiego keyboarda i ... będe żył. Teraz wegetuję. Cięzko ruszyć, tak mi iwonka zamieszała. Może jutro kupię rozrusznik, na szczęście facio zlom auta na jaki się na początku w O... z iwoną napaliłem kupił. Mam kasę. Zadzwonił mechanior jurek, że zabrali. Iwonę te wszystkie moje kłopoty jakich w znacznej mierze była przyczyna nie obchodzą. Sam siebie nie rozumiem. Dlaczego ja nie mam serca z kamienia jak ona? Mogłem ją tyle razy zostawić i zająć się sobą, a do ostatka olewając siebie zajmowałem się nią. I taka wdzięcznosć. Ona wygodnie w komforcie teraz, ja w zawilgłym zimnym aucie. Dzwonię mówię, zimno mi, przyjechałbym na kawkę ogrzać się. Poprać nie mam gdzie. Co ją to obchodzi. Musi miec tam jakiegoś popychacza. Kłamie udając religijną. Osobę jaka stosuje zasady religijne wyczuwa się po zachowaniach, symptomach. A po iwonie widać coś przeciwnego, ona wykorzystuje religie i religine osoby. Potęzny demon. Egregor. Że też takiego potfora przyszło mi zmieniać. Przeciez i tak jej nie zmienię. Nie ja. Ale mogę zrobić coś mocą Boga jesli ją przyjmę. Jeszcze mogę.

Zło miłością zwycięzaj., Obym o tym nie zapominał. Amen.

21:22 2009-10-29

Coś mnie tknęlo zadzwoniłem do iwony. Miałemchyba rację. W tle odgłosy facetów. Zawsze odpowiadało jej to. "Dziweica orleańska" i taka święta. Do koscioła pujdzie odgrywać i mówić wszystkim jaki to ja byłem zły. Ci faceci licza jak psy na sex, może jak kiedyś wybiera, przebiera. Ma warunki, w nocy i w dzień może gościć każdego sąsiada. W sumie jej życie, jej sprawa. Ale po co tak kłamać? Od kiedy zobaczyła jak fajnie mieszkać w hotelu pełnym facetów zmieniła się nie do poznaia ze mną zrywając kontakt pod absurdalnymi pretekstami. Przekłamując i wymyślając jak zwykle argumenty. Inni jej uwierzyli, jakby inaczej. Biedna zakłamana kurewka. Czy kościół jej pomoże? Nie wierzę. Skoro wybiera wszystko co wbrew, np. mieszkać wśród wyposzczonych samców i z nimi przesiaduje to nie wybierze Jezusa. Boga. Kiedy gościłem u niej oficjalnie puściła pieśni, a kiedy wpadłem znienacka non stop telewizor i gierki. Gość podchmielony z sąsiedniego pokoju wpada do niej bez pukania. Ktoś taki ma Boga w sercu? w umyśle? Bogiem żyje? Słowami jako parawan. Po jej zachowaniu widzę, że daleko jest od Miłości, od Boga. Twarde serce wypalone sumienie, hipokryzja. Ale trzeba mieć nadzieję. Dopuki chodzi do kościoła może coś to zmieni.

02:18 2009-10-30

To, że słyszałem męskie głosy, dialog utwierdza mnie w przeświadczeniu, że iwona nieźle się tam bawi. Była w męskim gronie. Odkąd zamieszkała tam zupełnie mnie przestała potrzebować bo jej potrzeby zaspakajają inni faceci. Rzekomo nie chce już sexu. Już w Branicach nie chciała. Pod koniec zachowała się jak prostytutka płacąc sexem za to, że zrobiłem jej zakupy. Mało, że to czułem ale przyznała. I jakoś wiem, że mnie z kimś zdradziła tam już dlatego nasze zbliżenie było już takie obce, zimne, bez sensu. Zanim wprowadziła się do hotelu zażądała zapłaty za sex. Oburzyło mnie to. Złośliwie na jej złośliwości zapytałem smsem ile tam w hotelu bierze za numer. Kiedyś oddawała się za flaszkę a ponoć jeśli ktoś coś raz zrobi następne razy przychodzą łatwiej. I jakoś nie wierzę aby była wstrzemieźliwa seksualnie bo zawsze była nimfomanką i zmuszała mnie do seksu kilka razy dziennie. Mnie to niepokoiło ale godziłem się bojąc się, że zacznie szukać zaspokojenia gdzie indziej. Dłużej jak dwa miesiące nigdy nie wytrzymywała bez faceta z tego co mi opowiadała. Teraz nie chce mnie wpuścić do pokoju abym nie zauważył tam obecności innego faceta. Ale czemu? Przeciez skoro ustaliliśmy, że zostajemy tylko kumplami ma prawo być z kim chce. Chyba, że się wstydzi, bo może nie ma jednego ale kilku? Sama rozważała, nie wiem czy na żarty, że jakby brała 20 zł... odżartowałem, czemu tak tanio.

Zawsze mnie fascynowało to jak ona potrafi udawać, kłamać. Teraz manipuluje wszystkimi w tym hotelu i oni jej wierzą co zobaczyłem, doświadczyłem osobiści.

Może wie, bo wiele razy to powtarzała, że takiego jak ja nie znajdzie, ale potrzebuje jeszcze się wyszaleć, więc nie mówi mi prawdy? A cała ta religijność to po prostu przykrywka. Po prostu po coś. Chce coś uzyskac od tych religijnych ludzi, a jak jej nie dadzą jak we wrocku w kościele znowu wróci do rynsztoku manipulować zwierzątkami. Przeciez osoba jaka idzie ku Bogu inaczej mówi, się zachowuje. To widać po symptomach jeśli ktoś żyje duchowo, szczerze. Iwona perfekcyjnie udaje, zawsze była jednym wielkim klamstwem.

Kiedy szukałem ją we wrocławiu, bo zapiła i zniknęła. Policjanci z dworca dobrze ją znali. Śmiali się ze mnie, że się przejmuję. Mówili mi: - "ma swoją bandę jak kiedyś i się świetnie bawi". Ona rzeczywiście gdyby chciała była by przywódcą umie podporządkowywać sobie ludzi. Nie dziwię się więc, że jej w tym hotelu pasi, pewnie kilku sobie już tam dobrze podporządkowała.

Hm. Dlaczego ja pozwalałem się tak oszukiwać i wykorzystywac tyle czasu? Jakoś ją pokochałem. Pewne cechy w niej mnie fascynowały. I ciągle łudziłem się nadziejami, że swoim przykładem oddania, służenia jej sprawię, że zechce odwzajemniać. Nadzieja matką głupich widac. Do końca nie mogę się pozbyć żalu, że tak mnie potraktowała. Gdybym chociaz zrozumiał dlaczego?

03:08 2009-10-30

Myślę, że wiem już dlaczego tak bardzo nie chciała mnie wpuścić. Przeciez nawet nie wiem jak zła osoba by się tak nie zachowała. Wręcz nieludzko. Przywiozłem jej jedzenie i nawet na chwilę nie mogłem się ogrzac, kawy napić. Mówiłem jej, że zmarzłem w wilgotnym aucie i do autobusu musze na dworze czekac półtorej godziny. Nie wzruszyło jej to. Pobożna osoba. Mówi, że podporzadkowuje się Bogu. Jakiemu?

Może się mylę, chciałbym się mylić, ale domniemam, że siedział tam jakiś gostek i obawiała się, że może dojść do awantury. Nie tyle z mojej przyczyny bo nie lubie kłótni i nawet nie okazałbym zniesmaczenia. Ale pewnie tak negatywnie nastawiła swojego nowego, że on gotów byłby się rzucać. Przecież widziałem jak te recepcjonistki zareagowały na mnie. Jakbym nie wiem co złego iwonie zrobił. I pewnie tego się obawiała, że gościu zrobi w złości do mnie awanturę. Przeciez tak było ze mną. O swoich poprzednich tak mi nakłamała, że miałem ochotę ich zabić, że ją tak krzywdzili. Tak potrafi przekonywać, że nie sposób nie uwierzyć. Dopiero z czasem przekonałem się, że mogło byc odwrotnie, że przyczyną zła jest iwona a nie oni.

Podobnie jak spotkała swojego kompana z wagonów janka. Jednak z nim nie była w związku, bo to małolat ale jak paź jej służył. Od tego momentu mnie olała i tylko janek. Już myślałem, że oni się piepszą razem, bo tak go osaczyła. I zdumiało mnie kiedy z jego strony za niedługo emanowała agresja, że niemal chciał mnie pobić. Za tyle przyjaźni i pomocy jaką mu okazałem. Nie mogłem uwierzyć. Zadziwiła mnie potęga iwony, jak bardzo ona potrafi zmanipulować każdego. Z resztą miałem tego przykład nie raz, np z tą kasią z psiarni. Nagle ta kasia wpada i mnie uderza wykrzykując w złości, że ja ją na jakąś kamerę nagrywałem i wyzwałem od kurwy, i mam się wynosić. Tak ją iwona nakręciła. Zamarłem zaskoczony, zdumiony wówczas. Potem iwona jak wychodzila z ciągu przepraszała i powiedziała, że ona tak kasią manipulowała bo chciała abym cierpiał.

Dlaczego ona zawsze wszystkich nastawia przeciwko mnie? Nawet kiedy słowami zapewniała, że kocha zdumiony dowiadywałem się, że co krok podkłada mi gdzies przysłowiową świnię.

Ja jej chyba za dużo prawdy powiedziałem i wie już, że mną nie zmanipuluje. Więc dała sobie spokój. Miała czas kiedy trzeźwiała przed Branicami, że wyznała mi zadziwiające rzeczy. Przyznała, że manipulowała mną, kręciła jak chciała tak jakbym tego nie wiedział. Powiedziała tez, że posługuje się potęgą jakiejś mocy demonicznej. Jaka umożliwia jej manipulację innymi. Prosiłem kilkakrotnie by wyznala imię tej mocy, wówczas tajemniczo zamilkała. Czasem już nawet podczas pierwszego spotkania w 2005 roku dziwnie mówiła o swoim opetaniu, o duchu manipulacji, duchu pożądania. Nie wiem na ile to było przywidzeniem ale kiedy tak mówiła z niezwykła siłą jakbym ujrzał na moment nie ją ale jakiegoś faceta. Wtedy bardzo nalegała na spotkanie i przyjechałem zobaczyć kim ona jest. Wydzwaniała, wręcz wymusiła abym przyjechał. Wynajęła hotel i nakłaniała do sexu. Bałem się, że mnie czymś zarazi albo szuka frajera bo może jest w ciąży. Zaprowadziła mnie wtedy na jakąś melinę do swego znajomego. Siadła mu na kolana i skarżyła się, że byłem z nią w łóżku i nie przeleciałem. Przesadzała swoimi zachowaniami. Musiałem wyjść bo nie byłem tam mile widziany. Potem ją tam zgwałcili jak powiedziała za jakiś czas, i okradli i została na dworcu. Pojechałem zobaczyc kim jest ta osoba i bardzo mnie już wtedy rozczarowała. Jak mogłem po dwóch latach uwierzyć, że taki ktoś się zmieni? I tyle jej poświęcić. Jak ją zobaczyłem po 18miesiącach w poznaniu az mnie serce zabolało. Zamiast tamtej dziewczyny o obłąkanym wzroku, szaleństwie w obliczu i przekrwionej cerze zobaczyłem żula. Ale mimo to podjąłem wyzwanie. W ciągu pół roku wyglądała jak laska. Byłem dumny. Ale co z tego jak znowu wszystko zniszyła i to bardzo szybko.

Wtedy też jak wracałem z tego nieudanego spotkania po raz pierwszy, okradli mnie na dworcu. Iwona zawsze przynosiła mi nieszczęścia i straty, dlaczego?

Zadzwoniłem do iwony. Chciałem poprosić abyśmy w końcu rozmawiali jak ludzie, że nie musi się bać i ukrywać nawet najgorszych rzeczy. Czemu ona się czuje zagrożona? Człowiek jaki ma czyste sumienie się nie musi bać. A ona nie wysłuchawszy nawet jak zwykle co chcę powiedzieć stek wyzwisk, pretensji 10 tematów na raz. Rozłączyłem się bo bez sensu taka gadka. Jak ja dzwonię to ona zawsze jakby tantiemy miała za impulsy a na żywo niewiele ma do powiedzenia. Z kolei jak mieliśmy bezpłatne połączenia to nie miała o czym rozmawiać. Jakiej sile w niej zawsze zalezy bym ja ponosił straty nawet na telefonowania. Bo wydzwoniłem od wczoraj już do niej ponad 30zł. Jakbym podsumował wszyustko to majątek. To zdumiewające. Jak miałem darmo to nie chciała gadać, jak płacę to przedłuża swe kłótliwe gadki. Chce abym tracił. Nie jest zainteresowana moimi tłumaczeniami ale ciągle powtarza się jak katarynka ze swoimi zaległymi pretensjami. Prubuje mnie zachaczyć swoją mocą. Jak to wytłumaczyć? Kurde chyba poczytam wiecej odnośnie terapi i emocji, w końcu chciałem być terapeutą. Spaliłem bo “wysiadłem z łodzi do oceanu pełnego jej rekinów. Zamiast siedzieć w łajbie i tylko rzucić koło ratunkowe. Pokąsały mnie rekliny.

Na czymś jej zależy jednak odnośnie mej osoby bo inaczej nie reagowała by tak emocjionalnie. Stanowimy związek czy się to jakimś oszołomom mądralińskim podoba czy nie. Związek chory i własnie moim celem jest go uzdrowić. Nikt temu nie przeszkodzi bo to dobry cel. I nie jest rozwiązaniem ucieczka, dystans jak sugerują dalecy od miłości. Ja muszę i uzdrowię ten związek wówczas mogę iwonę zostawić. Ale w niej musi pozostać na to zgoda, akceptacja, przyjaźń. Jeśli ktoś mówi inaczej daleki jest od Boga. Nie sztuka uciekać. Ucieczki nie ma. Religie nie znają prawdy. Religijni ludzie żyją w paradygmatach, ograniczeniach. Bóg jest ponad tym. Prawda jest większa niż prawdy wiar jakie zdolne są w stanie pojąć ludzkie umysły.Religii nie ustalał Bóg, jest ponad umysłami. Człowieki je wymyślili, wybreali z Porad Boga co wygodne jednym pasi żreć zabijać cierpiące zwiarzatka i chcą się czuć ok. Jak nie zjedza w piatek to wierzą że są ok. Nie mnie oceniać. Bóg jest radoscią i miłością kto mówi inaczej mało Boga zna. Duchowość a religijność to dwie różne sprawy. poprzez religijnośc łatwiej dojśc do duchowości ale zależy, czasem dla niektórych bywa to kanałem w jakim na długo utkwili. Jeśli ważniejsze są zasady wiary jak miłość, Bóg ,taki ktoś przywiązuje się do kwiecistych wersetów pism i żyje w słodkich iluzjach. W mniemaniu jaki on święty. Wiem z autopsji. Byłem niezwykle religijny. Niezwykle religijną egoistyczną świnią. Zadziwiające. Na szczęście zapragnąłem postrzegać podobnie jak widzi Bóg. Obiektywnie. I tyle ujrzałem. A to tylko ułameczek. Jak potęzny jest nasz .... nie ma takiego słowa jakie wyraziło by potęgę i doskonałość. A właściwie jest. I ja je znam. To imie Boga :). Jest Nim |Samym. Jego imię jest Nim. Wystarczy wibrować głosem, myślą, czynem święte imię Boga jakie zna każdy. Bo wszechpotężny ma prawo mieć wiele imon. Najważniejsze są intencje potem reszta.

09:39 2009-10-30

I zdziwko. Teraz zadzwoniłem i dodzwoniłem się do iwony. Słodka miła, uprzejma. Ile ona ma oblicz? Kurwa czemu ja ją tak kocham. Jest potworem, demonem jaki mnie niszczy. Dlaczego ja ...

Kiedyś uznałem, że jej serce jest dobre. I ją pokochałem. Jest brzydka i wredna jak to mozliwe abym ją chciał kochać? Oj bozio czy nie mogłes mi wymyślić innego problema?

2009-11-03 16:25:35 wtorek

Wczoraj z rana iwona sama zadzwoniła. Potrzebowała mnie bym ją zaprowadził po książeczkę rumowską. Jak już tę książeczkę dostała na przystanku znowu ją napadło. Publicznie zaczęla wykrzykiwać swoje wymyślane oskarżenia i podłości. I jak już skorzystała z mojej pomocy to oświadczenie, że nie mam więcej do niej dzwonić. Żałuję, że zgodziłem się z nią zawrzeć znajomość i po pierwszej kłótni tak łatwo wybaczyłem. W poznaniu w środku nocy wyszedłem i wróciłem do wrocławia. Byłem tak wściekły na nią, że żałowałem, że tam pojechałem. A na drugi czy trzeci dzień iwonka słodko przeprosiła. I walduś dał się kręcić. Gdzie ja rozum mam?

Do wieczora zmagałem się z golfem. W niedzielę stanał mi w płatnej strefie. Przedtem pojechałem do jurka po pieniądze za wrak auta jakie kiedyś kupiłem.

Oczywiście mandacik za wycieraczką. Czekałem do zmroku az marcin załatwi auto by mnie scholować. W końcu poprosiłem gościa i udało się odpalic na lince. Dojechałem w końcu gdzie chciałem. Gdyby nie iwona jeździł bym oby dwoma autami teraz. Potem pojechałem obejrzeć pokój do wynajęcia. Nie bardzo mi pasuje. Mały i u chorej babci. Nie mogę się zdecydowac bo od 11 ma się zwolnić coś niby lepszego. Martwi mnie brak pracy. Z rana do teraz byłem strasznie przygnębiony. Dobrze, że pojechałem do domu wieczorem bo bym ocipiał w tym zimnym aucie.

Do domu... Śpię tu na kołdrze u matki w pokoju i tez czuję się obco. Do tego matka odkąd padło jej na mózg gada i gada do siebie bezustannie. Muszę zatykać uszy stoperami.

Totalna załamka. Jesień zawsze nastrajała mnie depresyjnie a tu jeszcze taki nawał problemów. Gdyby iwona ze mną była na pewno inaczej by było, bo jakoś dostawałem przy niej poweru. Błędem był jedynie, że godziłem się zawsze realizować jej pomysły i odwykłem od moich pomysłów, koncepcji. Ciekawe kiedy pojmę po co to było? Przeciez miałem spokojne harmonijne życie. Z pasją podchodziłem do kompa, grałem na gitarze, keyboardzie, teraz nic z tego nie cieszy, nie umiem wrócić. Muszę pozbyć się żalu, że tyle poszło na marne. Tyle czasu, pieniędzy, zdrowia... Jak się z tym pogodzić?

No ale co mają powiedzieć ludzie jakich żona zdradza po iluś tam latach? Mój kumpel po 20 latach zastał mieszkanie puste, żona odeszła niespodziewane z innym.

Zdumiewające. Kiedy odrywam emocje i uczucia od iwony moje życie idzie gwałtownie w górę. Jak się zatrzymuję mentalnie na niej wszystko mnie udupia. Już myślenie o niej sprawia moją stratę. Zauwazyłem to juz wiele razy. Kiedy mnie zostawiła z niczym i kaśka zawiozla ją nad jezioro otmuchowskie, nie wytrzymałem. Wiedziałem, że tam zapije. I potem co chile telefony, szantarze, że chleje z facetami i mnie zdradzi. Za to jak mnie potraktowała miałem jej dobitnie dość. Modliłem się by Bóg zabrał mi uczucia i emocje. Potem iwona wydzwaniała z telefonów różnych gości błagając bym po nią tam przyjechał. Bałem się. Bałem się, że znowu jak wiele razy wcześniej kiedy wyciągałem ją z ciągów najwięcej obrywałem. Nie chciałem jechać, pozatym nie miałem pieniędzy musiałem wpierw pojechać sprzedać towar na jaki się zapożyczyłem i oddać kasę. Jak sprzedałem pojechałem po nią. To była akcja niczym komandosa. Zdumiewające, to na pewno nie był przypadek to moje szukanie, zdarzenia itd. Opisałem to w książce. Ona ma jednak jakieś większe przesłanie w całym moim jestestwie. To nic, że jest zwariowana i teraz po raz kolejny jej odbiło. |Stanowimy jakiś dziwny związek. Jak jednak zrobić aby wybrała kochać, nie nienawidzić? Ona mnie od poczatku nienawidzi. Nie tylko mnie. Każdego faceta pragnie i nienawidzi.

WRÓĆ DO STRONY PIERWSZEJ

07.09.2009 listdo pastora, zacznij od tego. Streszczenie całej sytuacji, jednak w stanie świadomości, gdzie jeszcze czułem się ograniczony, destrukcyjnymi stanami mentalnymi.

książka o niej, o nas, grudzień 2008. Wtedy byłem przekonany, że z nami definitywnie koniec. By pomóc sobie to zakończyć zacząłem pisać książkę podsumowując w niej wszystko. Myśląc - "napiszę i odłożę cały ten rozdział życia na półkę"

poniżej są listy i texty jakie pisałem do iwony lub w jej sprawie. Kliknij w datę. Wiele textów nie ma, iwona pokasowała. Szkoda były naprawdę mocne, dlatego je skasowała.

20.12.2007 - pierwszy do niej list

21.12.2007 - drugi list

29.12.2007 - trzeci list już po spotkaniu. Wyraża oczarowanie.

30.12.2007 kolejny list jednak data rzeczywista z pewnością musiał być inna

05.01.2008 - list jaki napisałem po drugiej chyba nieudanej wizycie u niej

22.01.2008 do 04.06.2008 texty pisane kiedy nie można było się słownie dogadać

22.06.2008 - oświadczenie jakie napisałem dla policji (nie pokazałem nikomu) po bijatyce z Iwoną

18.07.2008 do 31.08.2008 texty mające na celu dotarcie do jej umysłu, wyjaśnienie

17.12.2008 - list napisany po kłótniach i kolejnej decyzji, ze się rozstajemy

22.12.2008 - texty i listy do poznanej w necie nieznajomej, kiedy pewny byłem, że Iwona znalazła innego

24.02.2009 - list jaki napisał mi się po jej urodzinach kiedy już w ciągu nieźle się "bawiła". Po awanturze i jej zdradzie pojechałem oburzony do domu kilka dni wcześniej. (szczegóły w książce)

13.04.2009 - list do właściciela schroniska w jakim mieszkaliśmy

26.04.2009 - texty, maile kiedy się godziliśmy i rozstawaliśmy i kiedy zaginęła

08-09.2009 texty listy kiedy znowu kofała itd, cd.

06.10.2009 LIST DO OSOBY JAKA ZAJMUJE SIĘ ROZWOJEM DUCHOWYM i listy kiedy już nasz związek umarł, iwona wtedy zdradzała, oszukiwała wybitnie

17.10.2009 - pamiętnik jaki pisałem w samotności mieszkając w samochodzie

22.10.2009 listy do mojej byłej żony jaka po latach się niespodziewanie odezwała

01.11.2009 pamiętnik c.d.

07.012010. - pamiętnik i mail do i od Iwony na końcu

wiersze dedykowane iwonie na koniec

LIST POŻEGNALNY