07:17 2010-01-04

Zdumiewające. Dwa tygodnie leżałem. Momentami myślałem, że zaraziłem się jakąś paskudną chorobą. Przygnębienia, uczucia dławienia, samotności, porażki...

Maltretowałem umysł telewizją, filmami, próbowałem czytać, afirmować. Ciągle powracało uczucie porażki, że tak mnie iwona oszukała, że tyle straciłem, niepewność niewiedza, co dalej... Na sam koniec roku straciłem pieniądze i dokumenty. Nie mogłem się uwolnic od mentalnych ograniczeń.

Spałem mało pomimo, że rano poprzedniego dnia bardzo wcześnie wstałem. Pospałem niecałe dwie godziny i obudziłem się o 2.

Zacząłem czytać stare zapiski sprzed 7 lat. To mi wyśmienicie robi :) Na pewno źle mi robi jakiekolwiek myślenie o iwonie. Dziwne to. Nie mogę więc dokończyć książki o nas.

17:24 2010-01-04

Wreszcie wracam do siebie. Mało spałem czuję się chory, ale cieszy mnie postęp. Pomimo złego samopoczucia załatwiłem biuro pracy, więc mam jakby co ubezpieczenie. Niespodziewanie okazało się, że mogę podłączyć lapka do wzmacniacza i mam wreszcie moją muzę. Zapomniałem jak wiele dają mi dźwięki. Zabrałem się za porządki. Co chwilę odpoczywam, bo szybko się męczę ale jakoś dam radę. Te porządki miałem zrobić dawno temu, ale nie było jak bo ciągle iwona ważniejsza. Znalazłem jej fotkę jaką robiła do dowodu kiedy wracaliśmy z poznania. Straszna szkarada. Jak ja mogłem coś w niej widzieć? To jeszcze jeden dowód, że jest czarownicą i rzuciła urok :).

09:08 2010-01-05

Teraz do mnie dotarło, że ja dawno po ludzku nie mieszkałem. Praktycznie rok spędziłem w aucie. Od czasu do czasu pomieszkując jakoś tak jakby kątem, bo na chwilę. Po większej awanturze wolałem wyprowadzić się i albo wracałem do domu albo wolałem w aucie. Odkąd wyjechaliśmy we wrześniu 2008 do angli skończyło się. Córka zamieszkała w tym mieszkaniu by opiekować się matką i już nie chciałem by iwona miała tam wjazd. To ją chyba zabolało najbardziej, okazało się, że cały czas chodziło jej po prostu o mieszkanie. Ja chciałem abyśmy załatwili sami mieszkanie np. z PKP. Nie chciałem w O.... mieszkać. I ona też przecież jak mówiła wcześniej. To było uzgodnione. Nawet oglądaliśmy kilka takich mieszkań. Po powrocie w listopadzie nie dało rady z iwoną tutaj. Zaczęła swoje wariowania, krzyki, awantury. W nocy pijaną musiałem wyprowadzić i spaliśmy w aucie bo nie chciałem córce robić wstydu przed sąsiadami. Wyjechałem z nią do opola i tydzień szukaliśmy stancji. Miałem jej dość ale nie mogłem zostawić na ulicy. Spaliśmy w busie i szukaliśmy. W końcu udało się, nie chciałem z nią tam mieszkać. Chciałem do o... wrócić sam. Zmusiła mnie. Na niedługo jednak. Załatwołem firmę z netem radiowym. Ona zdecydowała się na siebie wziąć. Raptem gruntownie ją to zmieniło, już mnie nie potrzebowała. Nie pozwalała mi korzystać z neta. Wyszedłem i wróciłem do o.... Żałuję, że potem do niej wracałem. Po każdym ataku agresji łagodniała i wydzwaniała. Odwiedzałem ją, woziłem na zakupy spałem u niej czasem. Jak już właścicielka miała jej dość, znalazłem i przewiozłem jej rzeczy na nowe lokum. Tam przesadziła jeszcze bardziej. A ja głupi pomogłem jej i tam. Wyciągałem ją wtedy z ponad tygodniowego ciągu. Traciłem ostatnie pieniądze by ją wozić na odtrucia, do psychiatry, po odwykach i td.

Potem uparła się na niby kawalerkę (pokój z aneksem) i wydała na nią całą wypłatę, mnie zmuszając abym z nią zamieszkał. Całe szczęście, że wczesniej udało mi się ją namówić do pracy w Real'u bo teraz nie miała by tych pieniędzy, wszystko przechlała, nawet nową komórkę. Bardzo byłem z tego niezadowolony, że zmusza mnie znowu, ale uległem. Często mnie szantażowała, teraz jednak mówiła, że po ciągu nie może zostać sama bo coś sobie zrobi, że muszą z nią zostać. Po raz kolejny chciałem wierzyć, że tym razem się zmieni jak zapewniała. Dzień w dzień chodziliśmy na mityngi AA. Brała specjalne tabletki. Jakiś czas było ok.

Wcześniej chciałem aby wynajęła jakiś pokoik tani i resztę pieniędzy zostawiła sobie na przeżycie. Zostając zmusiła mnie bym ostatnie pieniądze wydał na zakupy i jeszcze musiałem sprzedać cenne dla mnie rzeczy by przeżyć. Potem wmawiała wszystkim, że ona za swoje wynajęła i mnie utrzymywała.

I od marca ta przeklęta psiarnia. Tam w zasadzie wszystko się skończyło między nami ale ile mnie to kosztowało to koszmar.

I tak w tych miejscach mieszkałem, niemieszkałem po każdej kłótni woląc zabrać swoje rzeczy i do auta.

10:09 2010-01-07

Odkąd zawiozłem Iwone na odwyk do Branic moje problemy się nasiliły. Właściwie powinienem przejść jakąś terapię bo po tych wszystkich traumatycznych zdarzeniach, przeżyciach nie mogę dojść do siebie. no cóż straciłem niemal wszystko.

Na koniec doznałem tak silnego zawodu, rozczarowania, że nie mogłem pojąć jak to możliwe. więc załączam może nie wszystko po kolei o tym co się działo miedzy mną a iwoną. To co ona zawsze opowiada innym jest różne od prawdy. Nigdy nie udało mi się dojść z nią do porozumienia o czym marzyłem i marzę. Po prostu pragnąłem chociaż na koniec szczerej z nią rozmowy a ona nadal oszukuje. Niedawno zaczęła mailować:

"

Dnia 5 stycznia 2010 8:23 VaMan <vaman111@wp.pl> napisał(a):

Witaj

I jak sobie radzisz? Mam nadzieję, że z twoimi talentami dajesz radę :).

Pozwól, że może ostatni raz się "powymądrzam", choć to wcale nie tak.

Jest tak, że związki są boskie, święte i każdy trzeba szanować. Ja

chciałem nasz uzdrowić, uciekłaś od tego. Ale nie da się wciąż uciekać.

Nie da się uciec od tego co boskie niewiadomo jak kto chciałby

kombinować. Można uciekać, szukać wypełnienia, bezpieczeństwa w kolejne

związki, sex, rozmowy... ale jak długo? Prędzej czy później to przed

czym uciekamy stanie na naszej drodze a wtedy bywa trudniejszym.

Życzę ci wszelkiej pomyślności i tego abyś słyszała i słuchała Boga.

Poświęcałem ci całego siebie i tyle ci dawałem z dwóch powodów. Po

pierwsze moim celem i misją było abyś doświadczyła trwale spokoju serca,

duszy i poczuła miłość prawdziwą. Drugi powód to przysięga pod dębem,

przed Bogiem - to był ślub. Prawdziwi chrześcijanie to wiedzą, religijne

osoby w niektórych religiach wolą dogmaty od Prawdy. Więc ponieważ byłaś

moją żoną dobrze robiłem służąc i poświęcając ci wszystko do ostatka. A

jak ty to wykorzystałaś twoja sprawa.

Kocham cię, jednak nie tak jak kocha facet kobietę. Kocham ale nie

chciałbym już z tobą być w takim związku. Żałuję, że ulegałem

namiętnościom. Trochę żal mi tych wielu fajnych chwil jakie razem

przeżyliśmy, bywam sentymentalny :). Ale cóż, było minęło, nie chciałaś

być moim przyjacielem więc iść trzeba dalej :).

Pozdrawiam

waldi

(odpisała)

"Witaj vaMAN WIESZ? JA JESTEM WOLNA BO WOLNOSC pAN MI OFIAROWAŁ

przykro mi iz zawiodlam twe oczekiwania pozostales nadal moim przyjacielem choc o tym nie wiesz

mam pokoj na sercu i duszy czego z calego serca tobie zycze daje rade sobie oczywiscie jak to zawsze ja :)))))

goraco cie pozdrawiam i caluje w policzek pa vamanie Twoja syloe"

(moja odpowiedź):

Jesteś wolna ? a ten obok jakiego siadasz w kościele?... :)

Dzisiejsze kazanie było jak dla mnie, zawsze chciałem być duchowym człowiekiem, nie materialnym jak Lott.

Mnie przykro, że ja nie sprostałem twoim oczekiwaniom. Wybacz, że byłem może zbyt mało męski przez co musiałas poszukac innego faceta. Na moment kiedy już wiedziałem, że mnie zdradzasz, poczułem sie jak ktoś kto z mozołem buduje, w poświęceniach, wyrzeczeniach dom. Poświęcając temu wszystko i potem w tym zbudowanym domu kto inny zamieszkuje. Ten dom to nasz związek.

Mówiąc wprost, robiłem wszystko co mogłem abyś zaczęła myśleć i żyć harmonijnie, taką cię chciałem. Bez tych złości, spontaniczności, chaosu... burzących wszystko. I kiedy stawałas się już stabilna życiowo kto inny z tobą jest. Bolało, ale dzięki temu otrzymałem możliwość głębszą duchową. To po prostu jak wyrwanie zęba jaki był przyczyną cierpień i zagrożeń. Tak więc dziękuję, że odeszłaś, w końcu zawsze mówiłem, że jedynie ty to możesz zrobić, ja cię nie zostawię. Byłbym niemiły Bogu gdybym egoistycznie cię zostawił wcześniej. Więc puki byłas w potrzebie godziłem się a nawet chciałem ci służyć.

Fajnie, że myślisz, że jesteś moim przyjacielem, aczkolwiek przyjaciół poznaje się w biedzie. Przyjaciele o sobie myślą i troszczą się nawzajem. Ja zawsze byłem twoim przyjacielem i wiele razy szybko wybaczając opiekowałem się tobą do końca troszcząc się jak o własne dziecko kiedy tak bardzo cierpiałaś, wyprowadzając cię z ciągów, pomagając życzliwie spełniać twoje potrzeby. Dałaś mi tę możliwość, dziękuję :). Fajne było poczucie, że mogę ci pomóc. I symptomem przyjaźni jest też szczerość. Przyjaciela nie muszę się obawiać i oszukiwać. Więc nie bój się, że ja coś złego komukolwiek o tobie powiem. Przeszło mi dawno. Zostawiłem wszystko Bogu :). Staraj się w swoich związkach budowac właśnie przyjaźń a zobaczysz, że z facetem będzie ci o wiele lepiej wtedy :).

Mam nadzieję, że on tak jak ja będzie dla ciebie na zawsze tak wyrozumiały, cierpliwy, troskliwy, czuły, życzliwy i pomocny jakim ja bywałem. Mówiłas do mnie tato, o mnie "mój mąż", bądź z nim szczera i nie mów np, że kochasz jeśli nie umiesz naprawdę jeszcze kochać. Często kochamy jedynie coś w osobie a nie tę osobę. Dla mnie sex nigdy nie był najważniejszy więc wolę być sam. Bo "samotność" z Bogiem jest o wiele słodsza niż motanie się z umysłami ludzi w związkach. I przedewszystkim daje wolność :).

Pozdrawiam

Waldi

Nigdy chyba nie pojmę po co ona zawsze oszukuje. Co jej zalezy przyznać się przede mną, że jest z tym nieciekawym gościem. No nikt lepszy na pewno na nią nie poleci, wygląda coraz gorzej. I jej talenty w uwodzeniu facetów na nic się już nie zdają.

Teraz rzeczywiście czuję się radośniejszy i swobodniejszy. Wreszcie przestała mnie ograniczać nawet myśl na jej temat :). Jestem taki jaki byłem nim ją poznałem SZCZĘŚLIWY :). A co straciłem jej służąc i tak NAJUKOCHAŃSZY PAN mi da :).

c.d. na : www.prawdziwywaldi.blog.pl

WRÓĆ DO STRONY PIERWSZEJ

07.09.2009 listdo pastora, zacznij od tego. Streszczenie całej sytuacji, jednak w stanie świadomości, gdzie jeszcze czułem się ograniczony, destrukcyjnymi stanami mentalnymi.

książka o niej, o nas, grudzień 2008. Wtedy byłem przekonany, że z nami definitywnie koniec. By pomóc sobie to zakończyć zacząłem pisać książkę podsumowując w niej wszystko. Myśląc - "napiszę i odłożę cały ten rozdział życia na półkę"

poniżej są listy i texty jakie pisałem do iwony lub w jej sprawie. Kliknij w datę. Wiele textów nie ma, iwona pokasowała. Szkoda były naprawdę mocne, dlatego je skasowała.

20.12.2007 - pierwszy do niej list

21.12.2007 - drugi list

29.12.2007 - trzeci list już po spotkaniu. Wyraża oczarowanie.

30.12.2007 kolejny list jednak data rzeczywista z pewnością musiał być inna

05.01.2008 - list jaki napisałem po drugiej chyba nieudanej wizycie u niej

22.01.2008 do 04.06.2008 texty pisane kiedy nie można było się słownie dogadać

22.06.2008 - oświadczenie jakie napisałem dla policji (nie pokazałem nikomu) po bijatyce z Iwoną

18.07.2008 do 31.08.2008 texty mające na celu dotarcie do jej umysłu, wyjaśnienie

17.12.2008 - list napisany po kłótniach i kolejnej decyzji, ze się rozstajemy

22.12.2008 - texty i listy do poznanej w necie nieznajomej, kiedy pewny byłem, że Iwona znalazła innego

24.02.2009 - list jaki napisał mi się po jej urodzinach kiedy już w ciągu nieźle się "bawiła". Po awanturze i jej zdradzie pojechałem oburzony do domu kilka dni wcześniej. (szczegóły w książce)

13.04.2009 - list do właściciela schroniska w jakim mieszkaliśmy

26.04.2009 - texty, maile kiedy się godziliśmy i rozstawaliśmy i kiedy zaginęła

08-09.2009 texty listy kiedy znowu kofała itd, cd.

06.10.2009 LIST DO OSOBY JAKA ZAJMUJE SIĘ ROZWOJEM DUCHOWYM i listy kiedy już nasz związek umarł, iwona wtedy zdradzała, oszukiwała wybitnie

17.10.2009 - pamiętnik jaki pisałem w samotności mieszkając w samochodzie

22.10.2009 listy do mojej byłej żony jaka po latach się niespodziewanie odezwała

01.11.2009 pamiętnik c.d.

07.012010. - pamiętnik i mail do i od Iwony na końcu

wiersze dedykowane iwonie na koniec

LIST POŻEGNALNY